Bardzo dobry, ciekawy, wciągający film. O takim filmie szybko się nie zapomina. Do tego jeszcze po prostu doskonały w roli Javerta, Anthony Perkins. Film naprawdę godny polecenia.
Zgadzam się w 100%. Najlepsza wersja. Javert genialny, ale i Fantine, Valjean i inni zagrali kapitalnie. Film bardzo głęboki i tym przebija współczesne wersje, w których już same twarze aktorów są bardziej sztampowe i puste. Lata 70. to jeszcze nie była tendencyjność w kinie. Ta wersja "Nędzników" dla mnie jest jedyna. Na musical wolę nie patrzeć.
Oj nie przesadzaj. Musical jest całkiem wierny książce, no i ta muzyka :) Polecam nagranie z koncertu z 10 lecia (jeśli chodzi o wykonanie utworów) To jest koncert, stoją i śpiewają do mikrofonów. Na koncercie z 25 lecia jest trochę ruchu scenicznego, ale trochę gorsze wykonanie (no może poza Raminem w roli Enjorlasa) i Nick Jonas ugh... Najnowsza filmowa wersja też jest całkiem spoko.
I na prawdę warto pojechać do Warszawy i obejrzeć w Romie jak jeszcze kiedyś wznowią :)
Nie każdy lubi podobnie jak Federica musicale. Musical zaś nie do końca jest wierny powieści. Są pewne odstępstwa, ale raczej drobne, lecz w wypadku adaptacji powieści to jest norma. Jest nawet odstępstwo w musicalu kinowym od musicalu scenicznego. Filmowa adaptacja jest bardziej wierna książce ale mam na myśli tylko jedną scenę, która w filmie jest inna niż ta teatralna.
Nie twierdzę,że nie masz racji. Chodzi mi o scenę doręczenia listu przejętego przez Valejana a skierowanego do Kozety, który napisał Mariusz. W musicalu filmowym odbywa się to nieomalże jak w książce, w ,,Romie" było troszkę inaczej.
Dziękuję za przypomnienie. Masz rację, w teatrze tej sceny rzeczywiście brak. Najwyraźniej scenarzysta i reżyser doszli do wniosku,że nie będą kurczowo trzymać się przedstawienia. Może to lepiej gdyż ktoś oglądający sztukę otrzymał w prezencie pewien element zaskoczenia co zmusiło go do uważnego patrzenia a nie rutynowego np. w wypadku fanów musicalu.