Do filmów biograficznych podchodzę z dużą ostrożnością. Jak bowiem przeciętne osoby mogą opowiedzieć o osobach nietuzinkowych? Bardzo często pozostaje po takim filmie niedosyt. Bohater zostaje pomniejszony, uproszczony w swym rysie charakterologicznym. Najlepszym tego przykładem może być opowieść o innym muzyku w filmie "De-Lovely".
"Ray" okazał się jednak filmem udanym. Nie wybitnym, a jedynie dobrym. Duża w tym zasługa Foxxa, który potrafił znakomicie wcielić się w tytułowego bohatera. Jego gra jest niezwykle naturalna, przekonująca. Nie miałem poczucia, że oglądam grę. Niezależnie od sytuacji, jakie rozgrywały się na ekranie Foxx był w stanie utrzymać integralność bohatera. Spodobało mi się również to, że reżyser (i scenarzyści) pozwolili historii toczyć się własnym tempem, własnym torem, zostawiając z boku natrętną psychologizację. Mamy jedynie delikatne odniesienia do dziecięcej traumy i nic więcej. Ukazując relacje międzyludzkie twórcy powstrzymali się wykładania podstaw psychologii pozwalając widzom samym dojść do własnych wniosków i ocen. Bardzo korzystnym dla filmu zabiegiem okazało się podkreślanie nastroju poprzez różną intensywność kolorów. Zabieg niby prosty, a jednak ta mało inwazyjna metoda manipulacji tutaj spełnia się w stu procentach.
Trochę zabrakło mi równowagi, wyważenia niektórych elementów z biografii Raya. Jednak w 2-godzinnym filmie było to nie do uniknięcia.
W sumie "Ray" to jedna z bardziej udanych biografii ostatnich lat.
Uwazasz Jamiego Foxx'a, Taylora Hackforda czy Pawla Edelmana za osoby przecietne :} ? IMO grubo sie mylisz, zastanow sie {;
PS. Film trwal 2,5 h
Z wymienionych przez ciebie nazwisk tylko co Edelman moim zdaniem zasługuje na pochwały. Hackford zrobił tylko dwa filmy przed Rayem, które mi się podobały, zaś talent Foxx eksplodował dość nagle i teraz pozostaje pytanie, czy jest to supernowa, która szybko się wypali (jak już to bywało w historii kina), czy też rzeczywiście jest to aktor o nieprzeciętnych umiejętnościach... na odpowiedź przyjdzie nam trochę poczekać