Jak w temacie. Po czyjej jesteście stronie? Kto waszym zdaniem " powinien " wygrać walkę? Z kim się utożsamiacie? Komu kibicowaliście? Jak wy byście postąpili, lub kogo wolicie?
L czy Kira?
Ciężko mi było się zdecydować, aczkolwiek bardziej podoba mi się postać Kiry. Mimo iż oboje dysponują wielką wiedzą i zdolnościami przewidywania itd. (ich zalety mogłabym długo wypisywać.. xP) to Kira bardziej mi zaimponował. Gdyby w moje łapska wpadł Death Note, pewnie bym była zbyt przerażona by go użyć. Sądzę, że osobowość Light'a połączona z jego szatańskim uśmiechem i i wysokim poziomem inteligencji doprowadziła mnie do obsesji na jego punkcie.
Raito- wolę to imię :)... Hmmm co do niego podziwiam to postać ze względu na inteligencję, determinację w dążeniu do celu... Za co nie lubię? Za totalny brak skrupułów i bezgraniczną wiarę w swoją boskość. No i to, że czuł się wybrańcem, mimo że Ryuuk jasno się wyraził w tej kwestii za pomocą słowa "przypadek". Tak naprawdę czy L znajdując się na miejscu Raito i odwrotnie nie byłby taki sam? Mimo odmiennych poglądów byli do siebie bardzo podobni... Właściwie L kierowała jedynie chęć rywalizacji i zwyciężania. Spotkał równego sobie i marnie skończył ;) Nie cofnął się przed więzieniem Misy, więc gdzie tu różnica. Absolutny brak skrupułów, determinacja i zamiłowanie do walki. To ich łączy. Czyli wybrać mogę tu tylko po stronie, którego ekscentryka jestem. I chyba bliższe były mi idee L. :D Tyle, pozdrawiam.
A L miał jakieś skrupuły? Testowanie notatnika na ludziach (co z tego, że byli to skazani przestępcy?), wykorzystywanie ich w swojej grze itp. I po co to wszystko? Aby przywrócić stary system, w którym rządzą mordercy, gwałciciele i złodzieje?
IMO nie można mówić o Kirze jako o bezdusznym mordercy. Co by nie mówić, to miał on bardzo silne poczucie sprawiedliwości i działał w imię dobra zwykłych ludzi. Boskość? Czy on chciał władzy dla siebie? Oczywiście, był megalomanem, ale to jeszcze nie zbrodnia. ;) IMO to "będę bogiem nowego świata" odnosi się bardziej do procesu jego tworzenia, niż samej pozycji w nim zajmowanej.
BTW czym tak właściwie różni się Kira od absolwenta prawa, który zrobi aplikację, zostanie sędzią i zacznie wydawać wyroki śmierci (o ile prawo w jego kraju na to pozwala)? Jego zaakceptujemy bo państwo mu pozwoliło? To samo państwo, które od tysięcy lat nie może sobie poradzić z przestępczością? Kira poradził sobie w kilku lat, z tego tylko powodu dostałby moje poparcie.
Kira nie był mordercą?? Hm...dla mnie był w 100% i nie różnił się niczym od swoich ofiar, miał tylko ku temu lepszy, bardziej efektowny sposób. Gdyby nie dostał death note w swoje ręce byłby pewnie kolejnym genialnym studentem, który by poszedł w ślady swego ojca. Zauważ jak zupełnie inaczej Lighto zachowuje się gdy traci pamięć, jak trudno jest mu uwierzyć, że mógłby używać death note. Działanie w imię sprawiedliwości było jego piękną wymówką, chciał i czuł się bogiem i to nie ważne czy starego czy swojego nowego świata, a prawda jest taka że nikt nie może uważać się za boga. Jakoś trudno mi uwierzyć w samosądy, zresztą Lighto może nie zyskał mojej niechęci z powodu jego pobudek na zabijanie, ale chyba z powodu jego zachowania. Był taki pewny siebie i wykorzystywał wszystkich których spotkał na drodze i to o wiele bardziej niż robił to L. Nawet shinigami, bez którego, wydaje mi się nie pokonał by L. Koniec końców gdy wszystko się wydało Lighto wpadł w panikę i skończył tak jak skończył i nic w tym pięknego nie widziałem. No może to że zobaczył sylwetkę L :P
Osobiście chyba nie potrafię wybrać... uwielbiam Raito-Kirę za tę złowieszczość, ironię i sarkazm... cudeńko, kocham takich mężczyzn. Do tego naprawdę inteligentny i przystojny.
L. też mnie "uwiódł", jeśli mogę tak powiedzieć. Gdy zobaczyłam go po raz pierwszy to po prostu zamarłam... wyglądał jak psychol, gdy tak siedział na tym swoim krzesełku... to dzikie spojrzenie i ten głos... w dodatku sposób myślenia i ogólnie sposób bycia! Przepadłam.
Jako fanka yaoi i shounen-ai pewnie zrobiłabym ich parą xD
he, he niezła byłaby z nich parka to fakt ^.^ Raito jest na pewno ciekawym charakterkiem, do tego geniusz ... Ale jego poglądy były z deczka chore ^^' W zasadzie nie robił tego dla dobra świata, ale dla własnej chwały itp. Ale jego śmiech był zabójczy XDDDD A ja wciąż pozostaję po stronie L, zdecydowanie bardziej mi się spodobał.^^ I ten jego image LOL A z resztą zawsze opowiadam się po jasnej stronie mocy ^^ Jestem w mniejszości jak widzę, no ale dobra :PPP
Jego śmiech był boski! xD a mnie kręcą psychole, więc poglądy też były fajne xD
Zło górą!
Czyli jesteś w mniejszości xD
No właśnie zauważyłam :P:P:P
Ale ja tam wiem swoje LOL Co nie zmienia faktu, że śmiech był boski LOL samej chciało mi się śmiać jak go słyszałam :p A psychole są be :P XD
Moja duma została urażona xD
Psychole są be? Jak możesz! xD
Ten ich szaleńczy śmiech(wspomniany wcześniej), tańczące iskierki zła w oczach... złowieszcze spojrzenie, "dziki" sposób bycia i niesamowita inteligencja...
Nie da się podważyć tych argumentów xD
Ja byłam zasadniczo po stronie Kiry...dokładnie do połowy serii (do momentu śmierci L)...później byłam STANOWCZO po stronie Kiry. Ten młody mi stanowczo działał na nerwy i do swojego poprzednika się po prostu nie umywał
LOL Dalej podtrzymuję swoje zdanie że psychole to czyste zUo XD Psychol nie oznacza wcale inteligenta(ale bynajmniej Raito inteligencji nie umniejszam) Więc wybacz...No i poza tym jak dla mnie L był bardziej nieprzewidywalny i kilka razy Raito złapał się na jego sztuczkach :P Poza tym Raito miał do dyspozycji pomoc Misy i Ryuu, a L tylko dość tępawą załogę, więc wychodzi na to że działał praktycznie sam. A swoją śmierć przewidział...wiedział że Raito coś planuje i praktycznie od początku go podejrzewał :P
Nie zmieniam więc zdania(Yuzuki ty mnie już znasz z tej strony :P)A tak poza tym co tu tak mało fanów L na filmwebie, nie lubię być w mniejszości :P:P:P
Bunny 5- mam to samo xD do śmierci L nie wiedziałam, po czyjej stronie stać, ale po jego śmierci byłam całkowicie po stronie Raito xD
Kathi- ależ ja też jestem fanką L! Kocham go tak samo jak Raito! xD Może nawet mocniej, dzięki tym jego dzikim odruchom xD
Yuzuki, heh trochę śmiesznie stoisz po stronie Raita, a kochasz L xD Ale dobra...:P No masz rację, te jego dzikie odruchy i wzrok ćpuna... gome XD Zarówno Raito i L to niezłe freaki XD Ale Raito przechodzi już samego siebie po śmierci L xD Poza tym wydaje mi się, że L miał zespół Aspergera LOL
Hah xD śmiesznie stoję po jego stronie xD
Kocham ich obu! I nie wiem którego bardziej ^_^ przymknijmy oko na szczegóły, ktoś kiedyś powiedział, że miłość jest najważniejsza to rozdaję ją wkoło xD
Lool
Yuzuki :"śmiesznie, stoisz po jego stronie" XD Nie przejmuj się znam dziewczynę która nienawidzi Raita, ale jest to jej drugi ulubiony bohater xD Ja nie magę powiedzieć, że nienawidzę Raita, w zasadzie jest moim drugim ulubionym bohaterem po L(pomimo, że mam go ochotę ukatrupić za to że zabił L) Nie podobają mi się tylko jego intencje, że nie robił tego dla innych tylko dla siebie, bo chciał byc bogiem itp.A w rzeczywistości na nikim w ogóle mu nie zależało...Przykre...W zasadzie to nawet mi go żal..xD
Na początku miał dobre intencje, ale potem to przerodziło się w szaleństwo... Chęć posiadania władzy... a co do zabicia L, to ja myślę, że Raito za nim tęsknił i naprawdę tego żałował. Przecież byli przyjaciółmi przez jakiś czas. L uroczo mu powiedział że jest jego jedynym przyjacielem... to było takie wzruszające:(
zdecydowanie L...
moze dlatego ze jego zachowanie a zwlaszcza poglady na ta sprawe przypominaja mi moje wlasne...
fakt ze Raito zabijal przestepcow ale w gruncie rzeczy nie mial do tego prawa. Nie mial prawa decydowac kto zasluguje na smierc a kto nie.
Jego zachowanie razilo mnie od poczatku, a zwlaszcza po smierci L stal sie zwyczajnym psyhopata...
elementals opowiedziałaś się po jasnej stronie mocy :)
a co do tej niby przyjaźni, to co prawda Light zabijał L ze śmiechem na ustach i zimna krwią, ale przed miałam wrażenie, że w pewnym momencie wahał się czy zabić L ^^' A co ciekawe takich wątpliwości nie miał gdy w grę mogło wchodzić życie jego ojca, siostry, czyli rzekomo najbliższych mu ludzi. To mnie w nim dość przerażało. Więc wynika z tego ze L mógł być jedyną osobą, która jako-tako Light może nie tyle co darzył sympatią, ale ją szanował...??? No i może jeszcze odrobinę Misę...Choć bastard strasznie ją traktował :( Ale jestem pewna że Light gdyby tylko mógł cofnąć czas to postąpiłby w ten sam sposób^^'
Mi się wydaje, że to raczej nie była przyjaźń, sympatia, tylko uznanie. W oczach Raito L był jedyna osoba która mogła się z nim równać. To nie była przyjaźń, to była konkurencja. Grali o to kto wygra. Dlatego moim zdaniem Raito tak daleko w to zabrnął: w pewnym sensie uważał te starcie za pewnego rodzaju możliwość przekonania się kto jest lepszy, kto wygra.
A zabijając ojca nie zawahał się ponieważ on nie był dla niego wyzwaniem. Był tylko pewną osoba która stanęła mu na drodze do zwycięstwa nad L.
Pozdrawiam ;)
Ja właśnie jestem osobą, która nie uznaje ostatnich 12 odcinków. Moim zdaniem, seria powinna skończyć się na 25 ep.
Nowy L(właściwie te dwa knypki) to była jakby podróbka mojego Mistrza...
Oglądając ostatnie odcinki starałam się nie płakać i szeptałam do siebie(jak wariatka) "nie, nie, to niemożliwe... on nadal gra... zaraz zacznie się śmiać i okaże się, że to wszystko było jego planem!"- naprawdę tak robiłam.
Niestety, zawiodłam się. Dlatego anime nie dostało ode mnie 10/10 :D
Dokładnie tak... Też nie mogłam uwierzyć, że L tak po prostu został zabity... Myślałam że on to sfingował.
Oczywiście, że popieram L, Raito to psychopata, aczkolwiek inteligentny człowiek. L był godnym przeciwnikiem dla Kiry... Scena, gdy na końcu Raito zobaczył Ryuzakiego była tryumfem L i dlatego zakończenie nie było tak do końca złe. Ale tak naprawdę też nie uznaję tych ostatnich odcinków.
tryumfem L? Sama nie wiem, nie odebrałam to jako tryumf... raczej zrozumienie... "Więc nadszedł czas, bym zabrał Cię ze sobą, co?" -raczej coś w tym stylu... powiedziane z troską? Nie chodzi mi o to, że L. leci na Raito(nienawidzę tych beznadziejnych fanartów -.-) ale raczej o rozejm. Coś w tym stylu, zero złośliwości;P
Zgadzam się. Wystarczy spojrzeć na 36 odcinek, gdy Kira z pogardą patrzy na to, iż Near jest w masce L. I błagam, oszczędźmy już tego, jak Light przegrał. Near przecież jasno o sobie stwierdził, że nie dorównuje w pojedynkę inteligencją Ryuuzakiemu, a więc tym bardziej Lightowi.
hmn Kira ;) dlaczego? ponieważ gdyż i bo, jest porywający może w głębi duszy pochwalam taka zasadę ząb za ząb oko za oko no i uwodzi tą swoją diabelską inteligencją! ;) ale czysta moralność wskazuje na L;)
Warto wracać do tego anime :)
Bardzo dobrze rozumiem motywy działań Kiry, sama jego postać wydaje się o wiele bardziej intrygująca, ale - głos na L'a (mimo, że za nim nie przepadam). Sprawiedliwość musi być. I to nie taka, gdzie w imię "wyższych celów" giną tysiące ludzi.
Ee tam. Wszyscy cenią sprawiedliwość...! Ja zawsze uwielbiałam czarne charaktery ^__^" dobro jest nudne xD
WOW głosy są baaardzo podzielone !
ja daje głos na Kire ponieważ ona działała wedlug moich zasad moralnych sprawiedliwie :źli ludzie niedość że marnują swoje życie to jeszcze marnują je innym
oczywiście bledem kiry było to ze zabijał niewinnych ludzi którzy próbowali go złapać to już niebyło godne i od tego momentu troche zmienilo mi sie nastawienie do Kiry gdyby nie to wykroczenie bylo by spoko
jestem neutralna, bo jestem po stronie każdego z nich
oboje mieli swoje cele i idee, które im przyświecały
- Kira chciał oczyścić świat ze zła, choć wkurzało mnie trochę to, że sam chciał nim żądzić(ale głos pana Miyano Mamoru mnie po prostu oczarował)
- L chciał wygrać ze złem, lecz najbardziej spodobało mi się u niego to, że umiał przyznać się do własnej porażki(chciałabym być czasem takim L. bo kocham słodycze i mogłabym je wcinać do woli^^)
pozdrawiam
Właśnie za to uwielbiam tę serię - że kazała mi się tak długo zastanawiać nad pytaniem czyją stronę trzymam, że jest tak cudownie niejednoznaczna :)
Wiecie, ja jestem ciekawa, jak potoczyłaby się historia, gdyby nie pojawił się ktoś taki jak L. No oczywiście, wtedy nie byłoby tej mangi, ale zastanawia mnie, czy w takim wypadku Light tak samo by... ześwirował? Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale o ile pamiętam, to pierwszą niewinną ofiarą (zabitym nie-przestępcą) był dopiero Raye Penber. Czyli - zbaczanie z wytyczonej sobie drogi (oczyścić świat ze złych ludzi) zaczęło się po tym, jak do akcji wkroczył L. Wydaje mi się też, że do tamtego czasu Light lepiej zdawał sobie sprawę z tego co robi, wyraźnie to widać gdy mówi Ryukowi że nie może spać po nocach i schudł, natomiast pojawienie się L i jego działania irytowały go do tego stopnia, że zaczął iść po trupach do celu (którym to głównym celem w międzyczasie stało się zabicie L, zabijanie przestępców było już czymś "przy okazji").
Chociaż właściwie potrzebna jest poprawka na to, co napisałam wyżej. Pierwszą niewinną ofiarą był fałszywy L w tv, który w rzeczywistości był przestępcą, no ale Light o tym nie wiedział. Mimo to wyraźnie widać, że chciał tylko, aby nikt mu nie przeszkadzał w "misji". No i właśnie. Czy gdyby nie L, nie policja, czy gdyby Light miał wolną rękę w działaniach, oczyściłby świat ze zła do końca?
Być może jednak nie. Light miał kompleks boga i to nie ulega wątpliwości, chciał być uwielbiany jako zbawca, a dobitnie pokazuje to scena, gdy mówi że w DN najlepsze jest to, że jeśli nie wpisze się sposobu śmierci to człowiek umrze przez zawał i dzięki temu ludzie zobaczą, że nad światem ktoś sprawuje sąd. Mógłby przecież uśmiercać przestępców tak, żeby nie zwrócić na siebie podejrzeń, na przykład przez wypadki, samobójstwa czy choroby, prawda? On tymczasem zrobił wszystko, żeby zostać zauważonym.
Jednak jak już ktoś wyżej zauważył, Light ani razu nie chciał użyć notesu do zdobycia jakichś korzyści majątkowych. Priorytetem zawsze było oczyszczenie świata ze zła – oprócz tych chwil o których pisałam wyżej, gdy skupiał się na usunięciu L, przeszkody w osiągnięciu tego celu. Sam dla siebie chciał tylko uwielbienia. A to nasuwa skojarzenia z jakimś dyktatorem.
Swoją drogą, L wcale nie był dużo lepszy – wystawił na pewną śmierć człowieka (Lind L Tailor), choć przestępcę… a przecież to samo robił Kira. No i kolejny wyrok – planował wypróbowanie notesu. Znów niebezpiecznie zbliża się do Kiry.
Jednak nie ulega wątpliwości, że to Light zabił tak wielu ludzi. I chociaż to to samo co kara śmierci, to jednak nie miał prawa sądzić tak szybko, czasem może pochopnie, jako właściwie dzieciak.
Trudno tu wybrać stronę jednoznacznie, normalnie bez wahania wybrałabym L, jednak nie daje mi spokoju ten upór Lighta, że nigdy nie pomyślał o korzyściach dla siebie, jest nawet taki moment gdy twardo postanawia, że poświęci samego siebie aby ulepszyć świat. Że właściwie jak tak się mu przyjrzeć, nie działał na szkodę ludzkości. Niesamowita postać :)
baardzo długo myślałam nad tym pytaniem w czasie oglądania serii. przez jakiś czas, zanim jeszcze dowiedziałam się, kto (może nie de facto) wygrał (nie chcę spoilerować ;D), nie mogłam się zdecydować, za kogo trzymać kciuki.
w końcu jednak stwierdziłam, że jestem za L. z czasem Kira wydał mi się za bardzo bezwzględny- jakby się pogubił w tym wszystkim i zapomniał, po co w ogóle się wziął za całą tę akcję. poza tym L jest słodszy XD. a do tego niemożliwy (w bardzo dobrym znaczeniu słowa)- momentami wprowadza świetny humor na ekran.
Myślę, że trzeba docenić starania Raito; nie używał notatnika do własnych celów, chciał zrobić coś dla świata, dla ludzkości. Z pewnością nie można nazwać go zwykłym mordercą.
Ale mimo to...
Cytując Ryuuzakiego, Kira "miał bardzo dziecinne poglądy na dobro i zło". Nie da się ukryć. Sprawiedliwość nie jest dobrem. Sprawiedliwość to coś, co utrzymuje w równowadze siły dobra i siły zła. Wyobraźcie sobie dobro jako kolor biały i zło jako kolor czarny. Żeby powstała równowaga, czyli sprawiedliwość, trzeba je zmieszać, wyśrodkować, aby powstała szarość [ sprawiedliwość powinna być ślepa, zatem nie może stanąć ani po stronie dobra, ani po stronie zła. Powinna być pośrodku, właśnie jako kolor szary :) ] .
Tego nauczył mnie L, zatem jestem całym sercem po jego stronie.
Zdecydowanie L.
Od pierwszego odcinku w duszy byłem wrogiem Kiry. Najwięcej przyjemności sprawiały mi momenty lęku Kiry, spowodowane działalnością L.
N był godnym zastępcą L w przeciwieństwie do Mello(zbyt porywczy). Z czasem go nawet polubiłem.
Kira to czyste zło. Osobom widzącym w nim mesjasza, niosącego światu sprawiedliwość, radzę zastanowić się nad sobą.
PS
Pewnie większość osób się zgodzi, że bez L i pana W(nie pamiętam imienia)to już nie ten sam serial.
pozdrawiam
Oczywiście L.
Za całokształt. Jest bezbłędny (z zewnątrz i od wewnątrz). Od początku byłam pod wrażeniem wszystkich jego ruchów.
Ale to nie znaczy, że chciałam, aby szybko złapał Kirę. Wręcz przeciwnie. Chciałam, żeby rywalizowali ze sobą przez możliwie jak najdłuższy czas. Spodziewałam się też innego zakończenia. Jednakże po odcinku 25 byłam po stronie Kiry. Bo jeżeli L go nie zdemaskował, to nikt nie powinien...
Najdłużej zastanawiało mnie, czy L umierał w poczuciu całkowitej klęski czy może zadowolił się tym, że "jedynie" poznał prawdę...
Odkrycie prawdy stanowiło dla L'a chyba już tylko osłodę goryczy porażki. Od samego początku wolałem Lighta, jego impulsywny charakter i motywacje znacznie bardziej do mnie przemawiały niż to co przedstawiał sobą opóźniony i nudny L. Irytowały mnie tylko głupie błędy i niedopatrzenia Kiry, to że dał się tak łatwo sprowokować i nawet nie przyszło mu do głowy że może dałoby się poprzez manipulację ofiarą okaleczyć inne osoby, w tym L'a. Nie da się przy pomocy notesu zmusić kogoś do zabójstwa, ale w instrukcji nic nie wspominano o tym że nie można także wpisanej osobie nakazać wykłuć komuś oczy, wyrwać język czy przeciąć ścięgna. Tak potraktowani L, n i Mello byliby równie nieszkodliwi jak zwłoki.
L... Light od początku mi nie pasował. W sumie, olewałam go.
Chociaż, przyznaję, jego szatański śmiech jest po prostu świetny xdd
L ogólnie jest znacznie ciekawszą postacią.
Jest dziwny, ale jest w nim coś takiego... niesamowitego,
za co go uwielbiam ; d Sposób myślenia, zachowania, jego nawyki...
Kurdę, przypomina mi nawet mnie samą ^^
Chociaż z drugiej strony... Przydałby się taki Kira.
Także... Trzeba by było porządnie się nad tym zastanowić
i dopiero odpowiedzieć : ) Póki co, L.
Co do tego za kim stoję oczywiście L. Utożsamiam się z tą postacią i zachowuje się jak L
-Shadowdrake- jeżeli nie podoba się temat to po co zbędnie komentujesz ...
Racja , L zaimponował mi juz na samym początku i zarazem zaintrygował ,wiec stawiam na niego ;)
Pozdrawiam
Zdecydowanie L. ta postac od poczatku mnie urzekla i zaintrygowala. jego zachowanie , sposob bycia , niesamowita inteligencja , przebieglosc i spryt sprawia ze go uwielbiam. jest to moja ulubiona postac z calego anime. bardzo mi bylo smutno gdy L umarl, ale przynajmniej film sie lepiej konczy. mysle tez ze L wiedzal zawsze ze raito jest kira,jego przypuszczenia potwierdzily sie , tylko szkoda ze L go nie zdemaskowal w 'pelni' tak oficjalnie.ale za to wyreczyl go near i z tego sie ciesze. L jest tez , wedlug mnie najorginalniejszym bohaterem sposrod swiata filmu i anime:]
Na początek wspomnę, że dla mnie Death Note kończy się z chwilą śmierci L. Ten "drug sezon" oraz Neara i Mello zrobiono na siłę.
L i Kira to moje dwie ulubione postacie, ale wolę Kirę.
Sama idea zabijania przestępców nie jest zła (tzn. popieram karę śmierci i tak dalej...), choć motywy Kiry takie "czyste" już nie były. W końcu chciał być bogiem, a nie uzdrowić świat. Heh... taki bezinteresowny to on znowu nie był xD
Mimo wszystko lubię go bardziej niż L, choć ten też ma swój nieodparty urok związany z jego niezwykłym stylem życia ;)
Kira natomiast to niezwyle inteligentny (według mnie bardziej niż L) gość, który ma w sobie i dobro i zło (tzn. w L też troche tego zła jest, ale u Kiry widać to dużo bardziej). Jest przez to ciekawszą postacią. Do tego znakomicie manipuluje ludźmi, jest świetnym aktorem i doskonałym kłamcą. Gotowy poświęcić każdego, kto mu stanie na drodze. Do tego uważa, że wysoka inteligencja daje mu prawo do osądzania innych (Heh... w końcu to mądrzejsi powinni rządzić głupszymi... Coś w tym jest xD), albo nawet do bycia bogiem. Ma taaaaaaakie ego i jako ten "zły" moim zdaniem nie ma sobie równych, a dobry czarny charakter to podstawa w tego typu filmach.
Kira.
Wolę mordercę, który wie że morduje, niż takiego który jest gotów poświęcić ludzi, bo myśli, że jest dobry.
Kira to nie strona zła. Co prawda Raito był cynicznym megalomanem, jednak jego działania przyniosły sporo dobra (świat stał się wyraźnie bezpieczniejszym miejscem) a przecież mógł wykorzystywać Notatnik inaczej - tak jak ci businessmani.
Czy świat stał się naprawdę lepszy? Chciałbyś żyć w świecie podszytym strachem? Strachem, że np. znajdziesz się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie i że uznają Cię za mordercę a wtedy przyjdzie Kira, i Cię ni ma ;] Mi się wydaje, że nie o to chodzi, nie chciałabym żyć w takim świecie, w świecie, gdzie nie ma wolnej woli.
Poprawiajmy świat w inny sposób! ;]
Dałeś się zwieść lewackiej propagandzie. ;>
Kiedyś społeczeństwo nie patyczkowało się ze złoczyńcami - usuwano niebezpiecznych bandziorów, przy okazji robiąc z tego rodzaj spektaklu (aby inni wzięli sobie to za przestrogę). Może i nieco okrutne, ale skuteczne. Z pewnością bardziej okrutne jest to, co gwałciciel albo morderca-recydywista może zrobić kolejnej ofierze po wyjściu na wolność za "dobre sprawowanie".
Ryzyko jest elementem naszego życia. Codziennie ryzykujesz dojeżdżając autobusem do pracy, szkoły lub na uczelnię (zwłaszcza, że w komunikacji miejskiej nie ma pasów). Ryzykujesz przechodząc przez ulicę. Ryzyko zachorowania na jakieś paskudztwo też jest wpisane w nasze życie. Istnieje również prawdopodobieństwo bycia pobitym, zabitym lub zgwałconym przez przestępcę. O WIELE, WIELE, WIELE mniejsze jest prawdopodobieństwo, że niewinny obywatel zostanie skazany na śmierć. Oczywiście wciąż jest taka możliwość, jednak nie jest to żadnym argumentem przeciwko zabijaniu prawdziwych bandziorów (jak to próbują wciskać społeczeństwu lewacy). Równie dobrze można by zakazać ruchu samochodowego w trosce o ofiary potencjalnych wypadków.
Kira był sprawiedliwy, to można o nim powiedzieć z całą pewnością, pomimo jego megalomanii i uważania siebie za boga. O wiele bardziej bałbym się tych, których zabijał, niż jego samego.
Ale moim zdaniem o wiele bardziej głupio, tak właśnie, głupio, byłoby umrzeć za niewinność. Że taki Kira się pomyli. Albo za bezwzględnego mordercę uzna osobę, która dokonała czegoś nieumyślnie.
Ryzyko zawsze jest, ale ja bynajmniej w tej chwili go nie odczuwam. Wolałabym, żeby kary w Polsce były zaostrzone (nie mówię tu o karze śmierci, bo jestem przeciw) tak, by np. za gwałt facet posiedział sobie przynajmniej 15 lat, a nie miał wyrok w zawieszeniu. Tak samo z pedofilią. I morderstwami. Nie chciałabym jednak, by ktoś decydował z góry że ten to jest zły, a ten to jest dobry. To prowadzi zawsze do nadużyć (jak widać w tej historii).
Świat nie byłby na pewno lepszym miejscem, byłby może mniej brutalny, ale podszyty strachem.
Tak samo głupia (i niepotrzebna) jest śmierć pod kołami samochodu. Ale co poradzisz? Zakażesz używania samochodów, aby uniknąć takich sytuacji? Bydlaków powinno się eliminować - po pierwsze dla bezpieczeństwa spokojnych obywateli, po drugie ich utrzymanie kosztuje. Jak dla mnie taka sytuacja, kiedy uczciwie pracujący obywatel musi utrzymywać morderców i gwałcicieli jest zwyczajną obrazą dla uczciwych ludzi.
Współczesne więziennictwo to jakaś parodia. Psychiczną traumą będzie dla jakiejś płotki, generalnie nieszkodliwej dla ogółu. Prawdziwy bandzior wyjdzie z więzienia jeszcze większym cwaniakiem, a w międzyczasie jeszcze sobie podpakuje (bo jakiś idiota stwierdził, że w więzieniach powinny być siłownie...).
To co dzieje się dziś w polskim więziennictwie, to rzeczywiście jakaś farsa. Wg mnie więzienie to powinno być więzienie, a nie wakacje, jak jest w dzisiejszych czasach. Każdy więzień powinien mieć oddzielną celę z jednym łóżkiem, bez telewizora, bez kolegów, bez możliwości porozmawiania z kimkolwiek. Oczywiście bez siłowni ;] Za to codziennie przy skąpym i niezbyt dobrym obiedzie więzień powinien się zastanowić, czy naprawdę dobrze zrobił gwałcąc tę młodą dziewczynę, wiedząc, że w takim odosobnieniu ma spędzić jeszcze 10 lat... Taka moja mała wizja więzienia.
Zginąć w wypadku samochodowym też jest rzeczą straszną i niepotrzebną. Nie ma się na to większego wpływu. Ale zginąć niepotrzebnie z ręki innego człowieka, który ma władzę zabijać gdy zapisze jedno nazwisko w notesie... Dla mnie to jest bardziej niepotrzebne.
Czytałam kiedyś o planach zamknięcia centrum miast dla ruchu samochodowego. Ja jestem za ;] Tramwaje, rowery, autobusy i nasze własne nogi powinny wystarczyć ;]